Uwaga, lojalnie ostrzegam, że post jest bardzo długi!
Jeśli poczytujecie mnie regularnie, wiecie, że mam niestety cerę naczynkową. Odziedziczyłam ją po tacie, więc u mnie to sprawa genetyczna. Moje naczynka pękają pod wpływem ekstremalnych temperatur, więc lato i zima to dla nich najgorszy okres. Muszę wystrzegać się solarium, sauny, mrozu, ekspozycji na słońce, zmian temperatur, itd (jak widać, niektóre czynniki są totalnie poza moją kontrolą). Powinnam również unikać ostrego jedzenia i alkoholu, ale tu nie jestem restrykcyjna. Uwielbiam ostre dania (właściwie chili i pieprz cayenne prawie zawsze idą w ruch, kiedy gotuję) i lubię wypić sobie lampkę różowego wina kilka razy w tygodniu. Niestety ciepło, zimno, ostre jedzenie, alkohol, intensywny wysiłek umysłowy, wysiłek fizyczny i nie wiem, co jeszcze, wywołują u mnie długotrwały rumieniec... Kilka tygodni temu postanowiłam z tym zawalczyć. Na pomoc miały przyjść mi kosmetyki z BU. I powiem Wam, że jestem zachwycona efektami. W poście opiszę swoją codzienną pielęgnacyjną rutynę ostatnich kilku tygodni. Używając kosmetyków kompleksowo niestety nie jestem w stanie stwierdzić, który z nich jakie ma działanie, choć podejrzewam, że to serum pod oczy i na naczynka odwaliło duży kawał roboty.
Tyle wstępu, przejdźmy do konkretów :) Rano, po umyciu twarzy mydłem Aleppo (o którym innym razem), przecieram twarz hydrolatem oczarowym.
Hydrolat ma kolor i konsystencję wody oraz ziołowy zapach. Według BU produkt:
- wykazuje właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne
- działa ściągająco, antybakteryjnie i łagodząco
- promuje gojenie i regenerację podrażnionej skóry
- odświeża
- zmniejsza zaczerwienienie, wzmacnia i zwęża naczynka
- reguluje pracę gruczołów łojowych, zmniejsza produkcję sebum
- wspomaga walkę z wolnymi rodnikami i przedwczesnymi oznakami starzenia
- może być stosowany jako tonik; płyn łagodzący przed i po depilacji; do rozdrabniania peelingów i maseczek w proszku; do stosowania kilkakrotnie w ciągu dnia jako gojący i łagodzący okład w przypadku lekkiego oparzenia lub skaleczenia skóry, podrażnienia posłonecznego, ukąszenia owadów, obtarcia i uszkodzenia skóry; jako płyn łagodzący i ściągający stosowany w postaci kompresu na opuchnięte okolice oczu; do rozcieńczania szamponów do włosów, aby złagodzić ich działanie i odżywić skórę głowy; jako tonik do skóry głowy, pomocny przy łupieżu i podrażnionej skórze głowy; odrobinę hydrolatu można dodać do kremu to twarzy tuż przed nałożeniem, w przypadku tłustej skóry zmniejsza to możliwość "zatykania" porów, w przypadku gęstych maści i kremów daje lepszy poślizg przy nakładaniu, a jednocześnie dodaje walorów pielęgnacyjnych (KLIK)
Następnie stosowałam serum na okolice oczu i naczynka (które wczoraj niestety mi się skończyło).
Serum pachnie ziołowo, ma brązowy kolor i dziwną, półżelową konsystencję. Serum łatwo się rozprowadza. Mimo że zawiera żel hialuronowy, ja czuję potrzebę nałożenia po nim kremu. Według BU produkt:
- wspomaga walkę z cieniami i opuchnięciami okolic oczu oraz poprawia kondycję skóry wokół oczu
- wzmacnia naczynka na całej twarzy
- daje poczucie odświeżenia (znacznie więcej informacji TUTAJ)
Po serum przychodzi pora na krem do twarzy na dzień (ostatnio krem do cery wrażliwej Olay) i krem pod oczy, dodatkowo policzki i nos smaruję próbką kremu Antyrogeous z Avene. Potem zwykle robię makijaż.
Wieczorem zmywam makijaż micelem, myję buzię mydłem Aleppo, po czym przecieram twarz hydrolatem z kwiatu kocanki.
Hydrolat ma kolor i konsystencję wody, ale śmierdzi niemiłosiernie; moim zdaniem zajeżdża moczem. Zapach jest ohydny i z tego względu nie kupię hydrolatu ponownie. Po przetarciu twarzy skóra zaczyna mnie lekko piec i robi się czerwona, ale po jakimś czasie dochodzi do siebie. Według BU produkt:
- posiada korzystny wpływ na naczynka
- działa obkurczająco oraz zmniejsza opuchnięcia
- sprzyja szybkiemu zanikowi siniaków, obtłuczeń i zaczerwienień skóry; przyspiesza wchłanianie i niwelowanie wybroczyn oraz krwiaków
- w przypadku drobnych zranień, hamuje krwawienie i uśmierza ból
- wykazuje intensywne działanie przeciwzapalne i łagodzące
- sprzyja gojeniu i zabliźnianiu ran pourazowych, minimalizuje tworzenie blizn, sprzyja również redukcji już istniejących blizn, rozstępów i śladów potrądzikowych
- stymuluje odbudowę naskórka i tworzenie nowych, zdrowych komórek skóry, jest polecany w sytuacjach wymagających regeneracji skóry, np. po zabiegach złuszczających
- wykazuje własności antyoksydacyjne, zwalcza wolne rodniki
- działa antybakteryjnie, antyseptycznie, przeciwgrzybiczo i przeciwwirusowo
- redukuje zapalenia i stany alergiczne skóry (więcej TUTAJ)
Po przetarciu twarzy tym hydrolatem aplikuję na nos i policzki olej z kocanki, o podobnym (choć nieco łagodniejszym), nieprzyjemnym zapachu.
Według BU produkt:
- wykazuje działanie gojące, antybakteryjne
- wzmacnia barierę lipidową skóry, poprawia stopień nawilżenia
- niweluje stany zapalne i normalizuje metabolizm skóry
- w przypadku cery tłustej powoduje regulację pracy gruczołów łojowych, odblokowuje pory, redukuje zaskórniki
- posiada korzystny wpływ na naczynka, działa obkurczająco oraz zmniejsza opuchnięcia
- sprzyja szybkiemu zanikowi siniaków, obtłuczeń i zaczerwienień skóry; przyspiesza wchłanianie i niwelowanie wybroczyn oraz krwiaków
- w przypadku drobnych zranień, hamuje krwawienie i uśmierza ból
- wykazuje intensywne działanie przeciwzapalne i łagodzące
- sprzyja gojeniu i zabliźnianiu ran pourazowych, minimalizuje tworzenie blizn, sprzyja również redukcji już istniejących blizn, rozstępów i śladów potrądzikowych
- wykazuje własności antyoksydacyjne, zwalcza wolne rodniki
- działa antybakteryjnie, antyseptycznie, przeciwgrzybiczo i przeciwwirusowo
- redukuje zapalenia i stany alergiczne skóry
- nawilża, natłuszcza, wygładza skórę (KLIK)
Po oleju używam jeszcze kremu pod oczy i kremu na noc.
Stosowanie przez kilka ostatnich tygodni czterech opisanych wyżej produktów przyniosło wymierne efekty. Po pierwsze i najważniejsze, moje policzki już nie są tak różowe jak przedtem, więc nastąpiło wyrównanie kolorytu skóry - jestem tym zachwycona! Po drugie, mój rumieniec nie pojawia się od razu, kiedy złamię "zasady"; proces jego wykwitania (rumieniec i tak się w końcu pojawia) przebiega wolniej. Po trzecie, od miesiąca nie zdarzyło mi się mieć obrzęków pod oczami, nawet kiedy się nie wyspałam (cieni pod oczami nie mam, nie wiem więc, czy serum by na nie zadziałało). Po czwarte, skóra pod oczami i na całej twarzy jest wyraźnie jędrniejsza. Po piąte, mam wrażenie, że pryszcze i małe ranki szybciej się goją. Moje naczynka nie są aż tak aktywne, chociaż oczywiście te istniejące nie zniknęły (tu pomogą tylko bardziej inwazyjne zabiegi, np. laser, elektrokoagulacja).
Oczywiście, jak to zwykle bywa, produkty nie spełniły WSZYSTKICH obietnic (czego nie mam im za złe, bo osiągnęłam efekty, na których mi najbardziej zależało). Na przykład zmarszczki pod oczami nadal mam (choć SĄ nieco wygładzone), nie nastąpiło ściągnięcie porów, pryszcze jak wyskakiwały, tak wyskakują, produkcja sebum w żaden sposób się nie uregulowała, nie nastąpiła również najmniejsza nawet redukcja blizn potrądzikowych. Dodatkowo nie wszystkie właściwości produktów dane było mi zweryfikować (np. nie miałam problemu z łuszczącą się skórą).
Przygodę z BU na pewno będę kontynuować. Moja skóra jest dzięki tym kosmetykom w lepszej kondycji niż kiedykolwiek. Serdecznie polecam!